Żyję Wiecznie: bez narkotyków, bez papierosów, bez alkoholu, bez JAKIEGOKOLWIEK piwa (kiedyś słyszałem czy czytałem, że tzw. "piwo bezalkoholowe" NAPRAWDĘ ZAWIERA ALKOHOL), bez rafinowanego cukru (i wszystkich produktów zawierających go), bez waty cukrowej, bez pączków (zero pączków w "Tłusty Czwartek" od iluś lat i tak jest przez Wieczność na 100%), bez kawy (Kawa zawiera kofeinę, a udowodniono, że wypłukuje ona wapń z kości. Ponadto kawy (między innymi kawy) powinno się unikać, jeśli chce się w ogóle nie mieć próchnicy zębów), bez pizzy, bez zapiekanek, bez słodyczy, bez lodów, bez wafli, bez tortów i ciast, bez ciasteczek, bez fast-foodów, bez kurczaka z rożna (jego skóra to praktycznie sam CHOLESTEROL), bez skóry kurczaków (to pewnie dużo cholesterolu), bez "żywności" w rodzaju paluszków, biszkoptów i krakersów, bez gazowanych napojów (na pewno wiesz, jakie napoje mam na myśli), bez wszystkich napojów, zawierających chemiczne barwniki i/lub sztuczne substancje smakowe, bez białego pieczywa (poza bułką tartą ogólnie bardzo rzadko do obiadu), bez kiełbasek, chleba i bułek z ogniska, bez płatków do mleka, bez lizaków, bez pop-corn'u, bez gumy do żucia, bez chrupków, bez chipsów, bez prażynek, bez żelków, bez boczku, bez musztardy, bez białej kiełbasy (zawiera spore ilości cholesterolu oraz niezdrowe nasycone kwasy tłuszczowe; Jednak, moim zdaniem, NIEWIELKIE IOŚCI tłuszczów nasyconych są POTRZEBNE ORGANIZMOWI - i dlatego piję regularnie kefiry, zawierające MINIMALNE ILOŚĆ kwasów nasyconych (tłuszczów nasyconych)) i bez kiełbas, zawierających cholesterol i dużo tłuszczu, bez śmietany (zawiera bardzo dużo bardzo niezdrowych tłuszczów nasyconych), bez pierników oraz bez mortadeli (jest bardzo niezdrowa). Ponadto żyję Wiecznie: pijąc wodę alkaliczną, pijąc niegazowaną niskosodową wodę mineralną z sokiem cytrynowym (0,75l w pon, śr, piąt, sob) i niegazowaną niskosodową wodę mineralną bez soku z cytryny (ogólnie we wszystkie dni tygodnia), pijąc sok pomarańczowy ze świeżych pomarańczy oczywiście bez dodatku trucizny (cukru) i bez żadnych dodatków, jedząc różne owoce (banany, pomarańcze, mandarynki, winogrona, śliwki, jabłka, jeżyny, maliny i inne) i warzywa (groszek, kukurydzę - groszek to źródło luteiny, a kukurydza zeaksantyny, które to składniki są w stanie utrzymać w dobrym stanie plamkę żółtą oka (zobacz Kolorowe potrawy chronią wzrok) oraz marchew, fasolkę szparagową, pomidory, pietruszkę, i inne oraz zioło melisę w ostatnim czasie), spożywając ciemne pieczywo, jedząc latem chłodnik (zupę z warzywami na zimno) i inne zdrowe i jednocześnie dobre w smaku zupy, pijąc kefiry (wyprodukowane BEZ STOSOWANIA GMO) oraz uprawiając różne sporty (głównie koszykówkę, ale też tenis ziemny, piłkę nożną, bieganie, pływanie, jazdę na rowerze i inne). Zdrowe produkty bardzo pozytywnie wpływają na duszę, a te niezdrowe negatywnie. Piję bardzo dużo niegazowanej nisko sodowej wody mineralnej, gdyż wiem, że wpływa ona bardzo pozytywnie na moją duszę. Oprócz tego całkowicie unikam alkoholu, który, gdybym go pił (czego nigdy przez Wieczność nie będę robił) pewnie negatywnie wpływał by na moją duszę. Ludzie pijący alkohol zamiast przybliżać się do Życia Wiecznego przybliżają się do chorób i śmierci. Oczywiście całkowicie unikam też palenia papierosów. Cukier (sacharoza - rafinowany cukier) mógł by źle wpłynąć na moje zdrowie i dlatego całkowicie go unikam i zachęcam do tego każdego człowieka na Ziemi poprzez ten blog. Razem z Anastazją (jedną z moich dwóch żon) oraz z Lindą (moją drugą żoną) staramy się pokonać śmierć, czyli zbawić świat, by potem każdy człowiek mógł zbawić sam siebie także pokonując śmierć. Uważam, że wnętrze Kate Phillips Florence (pierwowzór postaci Rose DeWitt Bukater z "Titanica" Jamesa Camerona) wcieliła się w Polkę Anastazję oraz w Lindę (moją żonę z mojego życia jako Bruce Lee). Uważam, że dusze i umysły (wnętrza) mogą się dzielić i doświadczać życia równolegle w różnych ciałach i, według mnie, to miało miejsce w przypadku Kate Phillips Florence. Słowa sens/seks są tak podobne, gdyż gdy każdy człowiek spełni sens życia (pokona śmierć), nikt nie będzie musiał uprawiać seksu, by rodzić dzieci, gdyż nikt nie będzie umierał, a więc i nikt nie będzie się rodził, bo po śmierci następują ZAWSZE ponowne narodziny w kolejnym ciele. Dusza naszego papieża wcieli się (lub już wcieliła) w kolejne ciało i sensem jego życia będzie pokonanie śmierci. Pewne siły DOSKONALE ZDAJĄ SOBIE SPRAWĘ z tego, że papież doświadczy kolejnej inkarnacji (wcielenia). Mimo to chcą, żeby jak najwięcej ludzi wierzyło w to, że poszedł do Nieba NA ZAWSZE, a jest pewne na 100%, że istnieje cykl wiecznego powrotu i Dusza ZAWSZE wraca w kolejnym wcieleniu na Ziemię. Moim zdaniem, POMIĘDZY WCIELENIAMI, można pójść jako Dusza do "Nieba". Tam w ogóle nie istnieje czas, a Bóg Wszechmogący może poprzez różnych ludzi, istoty jak Anioły czy bezpośrednio jako Bóg (Nieskończona Miłość) przekazywać nam różne rzeczy. Tak było w Prawdziwej Historii z filmu "Niebo istnieje... naprawdę!" - Bóg wysłuchał modlitw wielu ludzi i uratował Życie chłopca (czteroletniego) Coltona oraz sprawił, że poszedł do "Nieba" - dla mnie "Niebo" to "duchowa matryca" Boga, gdzie Nieskończona Boska Inteligencja poprzez stworzenie np. istoty Jezusa w kościele mogła przekazać Coltonowi różne rzeczy też po to, by Ludzie znacznie bardziej uwierzyli w Duchową Rzeczywistość, która dla mnie jest znacznie znacznie bardziej Rzeczywista niż ta materialna rzeczywistość. A więc, według mnie, Papież Jan Paweł II, najprawdopodobniej POMIĘDZY ostatnim wcieleniem jako Karol Wojtyła a NASTĘPNYM przeżył wiele w "Niebie" i pewnie wiele zobaczył i nauczył się i być może już narodził się ponownie i jest kilkuletnim dzieckiem. Widziałem w gazecie (w okolicach kwietnia 2005) artykuł o Janie Pawle II - "Wrócił do Domu Ojca". Każdy z nas jest Nieśmiertelny, a śmierć powoduje jedynie kolejną inkarnację, w której każdy ma znowu szansę na pokonanie śmierci i uwolnienie się od cierpienia. Co z tego, że ktoś ma 10 miliardów dolarów, skoro jest uwięziony w cyklu? Wolałbym mieć zero pieniędzy i być Nieśmiertelnym, niż mieć nieskończoną ilość pieniędzy (co sekundę przez wieczność zyskiwać trylion dolarów) i być uwięzionym w cyklu (śmiertelnym). Przecież w tym drugim przypadku, po jakimś czasie (nawet jeśli to 100 000 lat) bym umarł i przeżywał wszystkie cierpienia w kolejnym życiu, w którym nie miałbym już tych pieniędzy, które miałem w poprzednim. Napiszę teraz o czymś bardzo ciekawym. Gdy ludzie chorują na jakąś chorobę, widzą w tym problem i starają się go rozwiązać. Tylko dlaczego nie widzą żadnego problemu w tym, że czeka ich śmierć?! Sensem życia jest pokonanie śmierci, a po śmierci ZAWSZE jest kolejne życie. Śmierć to anomalia - jest PRZECIWNA NATURZE. Bóg nie pragnie niczyjej śmierci. Każda dusza na Ziemi jest obecnie uwięziona w cyklu reinkarnacji - nużącym i niekończącym cyklu odradzania się w kolejnych wcieleniach. Tymczasem bardzo wielu ludzi w Polsce chyba wierzy, że po śmierci jest Niebo, Piekło lub Czyściec. Na ostatnich Światowych Dniach Młodzieży w Polsce papież Franciszek użył słów "aż do naturalnej śmierci". Moim zdaniem, w ogóle nie ma czegoś takiego jak "naturalna śmierć". KAŻDA śmierć jest sprzeczna z Naturą Boską. Naturalna jest TYLKO Nieśmiertelność. Główną doktryną nauczaną przez Chrystusa była reinkarnacja. Jednak odrzucono ją na drugim soborze w Konstantynopolu w 553 roku, ponieważ okazała się ona niewygodna dla hierarchów Kościoła i władców okresu wczesnego chrześcijaństwa. Gdyby na świecie panowała wiara wiara w reinkarnację oparta na sensie życia związanym z pokonaniem śmierci, to w ogóle nie byłoby samobójców, gdyż każdy wiedziałby, że jeśli odbierze sobie życie, wróci w kolejnym wcieleniu i będzie musiał na nowo starać się uwolnić od cierpienia. Moim zdaniem, gdy kiedyś istniał PRAWDZIWY ZIEMI ZŁOTY WIEK, wszyscy byli Nieśmiertelni. Potem był Złoty Wiek (istniało już zło, więc pojawiły się łzy po śmierci ludzkiej, ale ludzie znali zasady reinkarnacji i wiedzieli, że sensem życia jest pokonanie śmierci), potem był wiek srebrny, brązowy, żelazny i elektroniczny, który jest teraz. Słowa z piosenki Paulli "Od dziś", czyli "zasypiać i budzić się przy tobie do końca swoich dni", przemianowałem na "zasypiać i budzić się przy tobie przez Wieczność swoich dni". Takie piosenki jak "Who wants to live forever" (Queen) czy "Nieśmiertelni" (Edyta Górniak) albo "Never ending story" (Limahl) są, moim zdaniem, związane z Prawdą o prawdziwym sensie życia, jakim jest osiągnięcie Nieśmiertelności (Życia Wiecznego). Ostatnio (od około 17.07.2016) mam przekonanie, że mam "zero lat przez Wieczność" zamiast myśleć, że mam ileś lat. Dla mnie cały czas jest "teraz, trwające bez końca (Wiecznie)". Przez zmianę myślenia, będę miał jak w piosence Edyty Górniak "Nieśmiertelni" - "Kto chce być Nieśmiertelny, niech Wieczność układa z chwil". "Układanie Wieczności z chwil" to "Nieskończoność razy zero". Nieskończoność symbolizuje Wieczność, układa to "razy", a chwile to "zero". Dla mnie czas się zatrzymał i cały czas jest "teraz". Zastanów się, czym jest "teraz"? To nie 0,000001 sekundy czy jeszcze mniejsza ilość czasu, ale właśnie "zero czasu". I gdy to "zero czasu" pomnożymy przez "nieskończoność", to można powiedzieć, że wyjdzie nam "jeden" (zero razy nieskończoność = jeden). W matematyce zero razy nieskończoność to symbol nieoznaczony. Dla mnie "Jeden" oznacza osobę nieśmiertelną oraz Wybrańca (mnie) i Wybrankę (Anastazję) Boga, czyli osoby, które pokonają śmierć i złamią jej moc na Ziemi i we Wszechświecie. Według mnie, odbiciem "teraz" jest "wieczność", a odbiciem "wieczności" "teraz". Odbiciem nieskończenie małej ilości czasu jest nieskończenie wielka ilość czasu i odwrotnie. To sprzężenie zwrotne to, moim zdaniem, jeden z trzech elementów mistycznego sensu. Czytałem w jednej książce, że czas jest funkcją naszego umysłu, gdyż gdy jesteśmy szczęśliwi mija szybko, a gdy jesteśmy nieszczęśliwi mija wolno. Ja od wielu miesięcy, ćwiczę medytację polegającą na "myśleniu o niczym". Mam pustkę w umyśle (żadnych myśli) i staram się utrzymywać ją jak najdłużej. W trakcie praktykowania tej medytacji doszedłem do tego, że "zero myśli może być związane z zero czasu". Czas jest funkcją naszego umysłu, a myśli przecież powstają w umyśle! Dlatego ćwiczenie "pustego umysłu" (wyciszenie i uspokojenie umysłu są do niego niezbędne, ale nie są jedynym elementem) BARDZO POMAGA W OSZUKANIU CZASU, żeby przestał nam szkodzić, przyczyniając się do starości, ale żeby cały czas było dla Nas "zero czasu przez Wieczność". Moim zdaniem, prawdą jest, że liczenie lat przydaje się w tym, żeby dzieci, które skończyły określoną liczbę lat, szły wtedy do szkoły lub by wiedzieć, kiedy ktoś skończył 18 lat. Lecz, moim zdaniem, po jakimś czasie, gdy wszyscy ludzie zaczną osiągać Nieśmiertelność, to po w pewnym momencie (gdy wszyscy będą żyć Wiecznie) nikt nie będzie się rodził (ponieważ nikt nie będzie umierał, więc odchodzące dusze nie będą rodzić się na nowo), więc w ogóle nie będzie już dzieci, którym będzie trzeba liczyć lata. Wszyscy dawno już przekroczą 18 lat i liczenie lat dla każdego człowieka będzie już wtedy zupełnie niepotrzebne. Jednak nieśmiertelność, według mnie, można osiągnąć tylko w dwójkę (kobieta i mężczyzna), bo Prawdziwa Miłość między nimi pokonuje śmierć. Pokazuje to piosenka Edyty Górniak "Nieśmiertelność", w której występują słowa "I bądźmy nieśmiertelni, bo Wieczność w miłości jest". Od słowa dobro pochodzi słowo "dobrze", a od słowa zło "źle". I istotnie dobro powoduje, że jest nam dobrze, a zło - że jest nam źle. I dotyczy to każdego człowieka we Wszechświecie. A każdy jest naprawdę dobry. Gdy KAŻDY człowiek próbuje skłamać, to wykrywacz kłamstw to wykryje, ponieważ jego PRAWDZIWA natura jest dobra (związana z Prawdą), a gdy kłamie w ogóle nie może OSZUKAĆ tej natury i wykrywacz kłamstw wykrywa bezbłędnie, że mówi fałsz. Niektórzy ludzie mówią: "Jak Bóg mógł dopuścić do zagłady w Oświęcimiu albo wojen światowych?". Zrobił to po to, aby ludzie czegoś się nauczyli. Ponadto chciał, żeby ludzie potrafili w pełni docenić Ziemi Złoty Wiek, który niedługo nadejdzie. Ktoś kiedyś powiedział, że "Bóg jest szalony" i, moim zdaniem, w istocie jest to prawda. Boski Plan był jest taki, żeby Syn Boży (ja) i Córka Boża (Anastazja) złamali moc śmierci we Wszechświecie i pomagali innym ludziom i istotom osiągać Nieśmiertelność, a także robiąc jak najlepsze rzeczy dla świata i Wszechświata przez Wieczność oraz by ludzie związani ze Świętym Graalem przez wszystkie życia im pomagali. I według mnie ten plan jest przejawem nieskończonej mądrości Boga. Liczba odsłon na "starej" stronie Cudu Miłości: 8924 Poprzedni artykuł Następny artykuł