Wieści z globalnej wioski (2) Wieści z globalnej wioski pochodzą z Nexusa. Strona internetowa jego wydawcy to http://www.nexus.media.pl/ Ich e-mail to Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. Telefon do nich to 85 653 55 11 ŚWIĄTYNIE NA DNIE OCEANÓW Starożytne mity o potężnych powodziach (potopach), które zmiotły z powierzchni ziemi całe cywilizacje, występują w wielu religiach i kulturach całego świata. Naukowcy głównego nurtu, archeolodzy i historycy traktują te podania jako niewiarygodne i nie mające potwierdzenia w faktach historycznych. Ostatnie badania dowodzą jednak, że niektóre z nich bazują na faktach, to znaczy rzeczywistych powodziach, które spowodowały zniszczenia w ogromnej skali. Głęboko pod powierzchnią wody w pobliżu Cabo de San Antonio (Przylądek San Antonio) położonego na zachodnim wybrzeżu Kuby naukowcy prowadzą badania niezwykłych formacji gładkich bloków, wzniesień i geometrycznych kształtów. Kanadyjska firma badawcza Advanced Digital Communications, która odkryła te formacje, zasugerowała, że mogą to być budowle pozostałe po dawnej nieznanej amerykańskiej cywilizacji. Wielu zastanawia się, czy nie jest to czasem pozostałość po słynnej Atlantydzie. - Są to niesamowicie dziwne konstrukcje, które mocno podziałały na naszą wyobraźnię - oświadczył Manuel Iturralde, geolog i dyrektor ds. Badań Kubańskiego Muzeum Historii Naturalnej. Iturralde zbadał na przestrzeni wielu lat niezliczone podwodne formacje. W przypadku tych znalezisk oświadczył jednak: - Gdybym miał wyjaśnić pochodzenie tych tworów na gruncie geologii, miałbym z tym duże kłopoty. W swoim doniesieniu na temat tych formacji Iturralde podkreśla, że potraktowanie ich jako będących dziełem rąk ludzkich umocniłoby ustne przekazy Majów i rodzimych mieszkańców Jukatanu. Ludzie ci nieustannie powtarzają starożytne przekazy mówiące o wyspie zamieszkałej przez ich przodków, która pogrążyła się w wodach oceanu. Żeby nie być posądzonym o stronniczość, Iturralde wyjaśnia, że mimo iż w chwili obecnej brak wytłumaczenia naturalnego pochodzenia tych tworów, nie oznacza to, że takie wyjaśnienie nie jest możliwe. - Natura jest zdolna do tworzenia rzeczy niewyobrażalnych - podkreślił. Prowadzenie dalszych badań przewiduje się latem. Dotychczas uzyskane dane pochodzą z sondowania przy pomocy sonarów oraz z nagrań wykonanych kamerą video. Budowle znajdują się na głębokości od 600 do 759 metrów pod powierzchnią wody i pobranie próbek z granitowych bloków oraz osadów, w których są one zagłębione, będzie stanowiło następny etap badań. Tego rodzaju próbki mają udzielić ważnych wskazówek w sprawie pochodzenia tych dziwnych struktur i być może w sposób radykalny zmienią nasze poglądy na starożytne cywilizacje i historię rodzaju ludzkiego. Odkrycie u wybrzeży Mahabalipuram w stanie Tamil Nadu w południowych Indiach kompleksu podwodnych ruin spowodowało wszczęcie badań zmierzających do ustalenia ich pochodzenia. Według dawnych lokalnych legend teren ten słynął z siedmiu wspaniałych świątyń, z których sześć pochłonęło morze. Jedyna ocalała świątynia wciąż stoi na wybrzeżu. Przekazywane z pokolenia na pokolenie opowieści mówią o dużym pięknym mieście, które znajdowało się niegdyś na tym terenie. Legendy głoszą, że ta starożytna metropolia została zniszczona przez bogów, którzy z zazdrości o jej piękno zesłali na nią powódź, która pogrążyła ją pod wodą. Autor bestsellerów, Graham Hancock, spędził wiele lat na katalogowaniu i badaniu tych mitów. Niedawno wrócił w te strony razem z zespołem badawczym sponsorowanym przez brytyjskie Towarzystwo Poszukiwań Naukowych (Scientific Exploration Society; w skrócie SES) oraz indyjski Narodowy Instytut Oceanografii (National Institute of Oceanography; w skrócie NIO) z zamiarem przeprowadzenia poszukiwań pod powierzchnią morza w celu potwierdzenia dawnych przekazów. W swojej nowej książce Hancock rozważa możliwość istnienia pasma nabrzeżnych kultur zatopionych przez nagłe podniesienie się poziomu mórz około 11 tysięcy lat temu, które poprzedzały najwcześniejsze ze znanych dziś cywilizacji Środkowego i Dalekiego Wschodu, jak również to, że wydarzenie to było źródłem mitów o potopie, które znajdujemy w Biblii i innych starożytnych przekazach. Wychowani na tych legendach miejscowi rybacy wskazali zespołowi badawczemu miejsce, w którym należało nurkować, aby odnaleźć ruiny. Szef ekspedycji, Monty Halls, tak opisuje podniecenie, jakie ogarnęło członków zespołu po odkryciu podwodnych ruin: - Początkowo nikt nie chciał w to uwierzyć. Ogromna skala tego znaleziska oraz jego bardzo bliskie położenie od brzegu sprawiły, że wszystkich szybko ogarnął entuzjazm. Kamlesh Vora, archeolog podmorski NIO, oświadczył, że nurkując w warunkach dużego ryzyka zespół znalazł "fundamenty ścian, popękane filary, schody i wiele rozrzuconych bloków". Vor, Halls i reszta zespołu doszli wkrótce do wniosku, że dokonali doniosłego odkrycia budowli będących dziełem człowieka. - Nie ma tu mowy o marszczeniu czoła w zadumie i oglądaniu pod różnymi kątami skał, ani o odgrzebywaniu wątpliwych śladów archeologicznych - oświadczył Halls. - Tu człowiek wyziera zewsząd. To, że odkryliśmy coś tak doniosłego, jest bardzo zachęcające, tym niemniej jest jeszcze wiele pytań wymagających odpowiedzi: Jak stare są te ruiny? Jak daleko sięgają? Jakie dzieła człowieka kryją w sobie? Konieczność udzielenia na nie odpowiedzi zmusza nas do szybkiego powrotu i poddania tego cudownego stanowiska dyscyplinie naukowych badań, na które ono zasługuje. Potwierdzając, że jest jeszcze wiele do zrobienia na tym rozciągającym się na przestrzeni wielu kilometrów kwadratowych stanowisku, Vora powiedział: - Będziemy musieli przeprowadzić szeroko zakrojone prace wykopaliskowe, aby ustalić, czy te podwodne konstrukcje będące dziełem rąk ludzkich rzeczywiście należą do tego samego kompleksu świątyń. Jeśli okaże się, że te podwodne ruiny w Mahabalipuram należą do tego samego kompleksu, co nabrzeżna świątynia, wówczas to odkrycie potwierdzi miejscowe przekazy, które ludzie z zewnątrz często dyskredytowali, traktując je jako pozbawione podstaw legendy. Graham Hancock jest głęboko przekonany, że związek między nimi istnieje. - Od lat przekonuję, że mity o światowym potopie zasługują na poważne traktowanie, z czym większość zachodnich uczonych się nie zgadza - powiedział Hancock. - Tu w Mahabalipuram udowodniliśmy, że mity mówią prawdę, zaś uczeni się mylą. (Źródło: National Geografic, 2 maja 2002, www.nationalgeografic.com) ZMIANA BIEGUNÓW CORAZ BLIŻEJ Naukowcy zauważyli duże dziury w ziemskim polu magnetycznym, co sugeruje rychłą zamianę miejscami biegunów magnetycznych Ziemi, która spowoduje, że biegun północny znajdzie się na miejscu południowego i odwrotnie. Może nastać okres chaosu, kiedy kompasy nie będą już wskazywały północy i migrujące zwierzęta będą zmierzały w złym kierunku, zaś sztuczne satelity zostaną zniszczone przez promieniowanie słoneczne. Dziury znajdują się nad południowym Atlantykiem i nad Arktyką. Zmiany ujawniły się po przeanalizowaniu szczegółowych danych pochodzących z duńskiego satelity o nazwie Orsted i porównaniu ich z danymi pochodzącymi z dawniejszych satelitów. Prędkość narastania zmian zdumiewa naukowców. Niels Olsen z Centrum Nauk Planetarnych w Danii, jednego z ośrodków analizujących dane, oświadczył, że jądro Ziemi wydaje się przechodzić proces dramatycznych zmian. Twierdzi, że "może to być stan, w jakim znajduje się ziemskie geodynamo przed przemieszczeniem się biegunów". Andy Jackson, specjalista od geomagnetyzmu z Uniwersytetu w Leeds, twierdzi, że ta zmiana powinna była dokonać się już dawno temu. - Takie zamiany miejscami biegunów zdarzają się co 500000 lat, a od ostatniej upłynęło już 750000 - oznajmił. (Źródło: Sunday Times, 12 stycznia 2003) JAK "MIEĆ SZCZĘŚCIE" Richard Wiseman poświęcił osiem lat na badanie, dlaczego jedni mają cały czas szczęście (są "szczęściarzami"), a inni wręcz przeciwnie - pecha. W rezultacie swoich badań doszedł do wniosku, że tym, co odgrywa tu rolę, jest osobiste nastawienie do życia, a nie inteligencja czy psychiczna wydolność. Następnie opracował cztery zasady pomagające w uzyskaniu powodzenia. Pierwsza z nich to oczekiwanie powodzenia, które często bywa jego zdaniem samospełniającym się proroctwem. Pozostałe to: Maksymalizacja szans osiągnięcia powodzenia poprzez tworzenie, dostrzeganie i oddziaływanie na możliwości. Wsłuchiwanie się w "wewnętrzny głos" i działanie zgodnie z "przeczuciami" w odniesieniu do ludzi i sytuacji. Nieprzejmowanie się pechem i odwracanie jego wymowy poprzez wyobrażanie sobie, że mogłoby być znacznie gorzej, lub szukanie, co można zrobić, zby było lepiej. (My mamy na to przysłowie: "Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej". - Przyp. tłum.). W ciągu ostatniego roku dr Wiseman, który prowadzi oddział badawczy na Uniwersytecie Hertfordshire w Wielkiej Brytanii, zorganizował "Szkołę Powodzenia", aby sprawdzić, czy uda mu się nauczyć pechowców, jak osiągnąć powodzenie stosując wyżej wymienione cztery zasady. Ocenia, że udało mu się osiągnąć sukces w 80 procentach przypadków. Jak dotąd przez szkołę przewinęło się około 70 ludzi. Zmiana pecha na szczęście utrzymywała się po ukończeniu miesięcznego kursu. Dr Wiseman, autor książki opisującej jego zasady, stwierdził: - Nie wszystko da się kontrolować. Znacznie więcej zależy od sposobu myślenia i zachowania. Nie sądzę, aby istniały jakieś szybkie sposoby uzyskania powodzenia. Nie wystarczy powiedzieć: "Nie martw się!" Wszystko zależy od sposobu patrzenia na życie. (Źródło: BBC news, 3 stycznia 2003) Liczba odsłon na "starej" stronie Cudu Miłości: 4010 Poprzedni artykuł Następny artykuł