(opracowano na podstawie artykułu Lloyda Pie'a p.t. "Zagadka czaszki gwiezdnego dziecka" z 67-go numeru Nexusa; strona internetowa wydawcy (Agencji Nolpress) to http://www.nexus.media.pl/; ich e-mail toTen adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.; telefon do Agencji Nolpress to 85 653 55 11)

 

Wkrótce mają zakończyć się trwające już dekadę badania genetyczne czaszki Gwiezdnego Dziecka i wówczas dowiemy się, czy jest ona rzeczywiście obcego pochodzenia.

 

Badanie czaszki

 

W chwili gdy piszę te słowa, mija niemal dokładnie 10 lat od czasu, kiedy po raz pierwszy ujrzałem czaszkę Gwiezdnego Dziecka. Było to 18 lutego 1999 roku. Nigdy nie zapomnę tego zapierającego dech w piersiach uczucia, kiedy wziąłem ją w dłonie i natychmiast dotarło do mnie, że coś jest "nie tak". Była bardzo lekka - o wiele za lekka jak na typową ludzką czaszkę, nawet uwzględniając, że rozmiarami odpowiadała czaszce dwunastolatka. Miałem wrażenie, że trzymam w ręku wysuszoną tykwę, a nie czaszkę, i na pierwszy rzut oka nie widziałem w niej niczego normalnego. To było naprawdę niezwykłe.

 

Jej właściciele, Melanie i Ray Young z El Paso w Teksasie, zaprosili mnie specjalnie po to, abym ją obejrzał i powiedział, co o niej myślę. Posiadam pewne doświadczenie w badaniu czaszek, gdyż prowadziłem szeroko zakrojone prace nad początkami człowieka, które oparte były w znacznej mierze na ustalaniu różnic między czaszkami ludzi i tak zwanych "praludzi".

 

Jedyne, co mi przychodziło do głowy, to myśl, że jest to "niemożliwe", niemniej trzymałem tę czaszkę w dłoniach i "niemożliwe" musiałem zmienić na "niewiarygodne". Oczodoły daleko odbiegały od normy. Znam się na tym, bo mój ojciec był optometrą. Wielki otwór - miejsce połączenia z szyją - także znajdował się nie tam, gdzie powinien. W dole potylicy nie było małego wybrzuszenia, które występuje w głowie każdego człowieka (a ściśle rzecz biorąc szympansa i goryla). Mówiąc fachowo, ta czaszka była pozbawiona potylicy. Cała tylna jej część była spłaszczona i brak było śladów, które wskazywałyby na celową manipulację. Przyczyną tego spłaszczenia nie mogły też być deski łóżeczka. Po prostu, ukształtowała się w ten sposób rosnąc.

 

Tył czaszki w górnej części mocno się wygina, podczas gdy ludzkie czaszki na tym obszarze są łagodnie zaokrąglone. Ta cecha zwróciła uwagę nie tylko moją, ale i Melanie (przez wiele lat pracowała jako pielęgniarka na oddziale noworodków, gdzie napatrzyła się na wiele różnych zdeformowanych czaszek i doskonale orientowała się w technicznych przyczynach takich zniekształceń). Ludzie nie mają takich czaszek, niemniej podobnie ukształtowane głowy są dobrze znane wszystkim badaczom UFO i obcych istot.

 

Takie zagięcie z tyłu głowy mają obce istoty znane jako "Szaraki". To dzięki niemu ich głowy mają charakterystyczny "sercowaty" kształt charakteryzujący się mocno zaznaczonym czubkiem i bulwiastą górną częścią czaszki, pod którą znajduje się niewielka twarz z wąskim podbródkiem.

 

Pragnę zapewnić wszystkich fanów tego zdumiewającego znaleziska, że wreszcie zbliżamy się do ostatecznego rozstrzygnięcia jego genetycznego pochodzenia. Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem, w roku 2009 DNA czaszki przejdzie badania z wykorzystaniem nowej techniki, która nie była dostępna w roku 2003, kiedy pobrano materiał genetyczny i przeprowadzono pierwsze analizy. Ten nowy test wyjaśni jednoznacznie, dlaczego czaszka Gwiezdnego Dziecka jest taka wyjątkowa, i dostarczy nam naukowych danych, które dowiodą, jak sądzę, że to nie są ludzkie szczątki.

 

 

 

 

 

 

 

Pierwszych pięć lat

 

Wszystkich zainteresowanych szczegółami rozlicznych badań naukowych, jakim poddano czaszkę Gwiezdnego Dziecka w początkowej fazie prac, odsyłam do mojej wydanej w roku 2007 książki The Starchild Skull (Czaszka Gwiezdnego Dziecka), w której przytaczam wszystkie najważniejsze wydarzenia, jakie miały miejsce w ciągu owych lat - od zaskakujących zdjęć rentgenowskich, zachęcających rezultatów tomografii komputerowej, datowania węglem C14, które ustaliło datę śmierci na około 900 lat temu, po fiasko wstępnego badania DNA i rewelacyjne wyniki potajemnych oględzin z zastosowaniem mikroskopu elektronowego.

 

Właśnie w tym roku (2003) zdołaliśmy wreszcie przeprowadzić kompleksowe i w pełni wiarygodne badania DNA Gwiezdnego Dziecka. Byłem przekonany, że niemal na pewno mamy do czynienia z czaszką obcej istoty. Moje poglądy zmieniły się radykalnie i teraz stawiałem 80 procent na obcą istotę i na wszelki wypadek 20 procent na deformację. Wiedziałem, że to znalezisko ma porównywalną wartość do Zwojów znad Morza Martwego odnalezionych przez pewnego pasterza. Tyle, że tamten pasterz zrobił to, co zrobił (Beduini, którzy je znaleźli, pocięli część z nich na kawałki i sprzedawali na bazarze w Jerozolimie - przyp. red.), zaś ja robiłem swoje, poznawałem wciąż nowe fakty i rozumiałem znaczenie kolejnych ustaleń.

 

Ta czaszka różniła się od ludzkiej nie mniej niż czaszka szympansa albo goryla.

 

DNA 101

 

Bez względu na liczbę wskazywanych przez nas fizjologicznych różnić eksperci reprezentujący główny nurt nauki za każdym razem zbywali nas, powtarzając mantrę darwinizmu, że tam, gdzie w grę wchodzi przyroda, wszystko jest możliwe. Tak więc, czego byśmy im nie pokazali, z miejsca mieli gotowe wyjaśnienie, jako że wystarczyło powołać się na nieskończoną potęgę natury, którą oni sami jej przypisali. Test DNA to skuteczny oręż w walce z ciasnym umysłem i tchórzliwym duchem. Wyróżniamy dwa podstawowe typy DNA: mitochondrialne i jądrowe. W niemal każdej komórce ciała zwierzęcia, a w jednym organizmie mogą być ich nawet biliony, występuje niewielki rdzeń, zwany jądrem, otoczony galaretowatą cytoplazmą i ścianą zewnętrzną.

 

W cytoplazmie, niczym rodzynki w budyniu, unoszą się mitochondria, które są małymi pakiecikami czegoś, co nazywamy parami zasad - najmniejszymi cząsteczkami materii, z której zbudowane są geny, których kombinacja tworzy z kolei chromosom. Każde mitochondrium zawiera około 16 000 par zasad. Zapamiętajmy tę liczbę.

 

Jądro komórki mieści w sobie cały genom organizmu, na który składają się wszystkie chromosomy przekazane przez rodziców. U człowieka są to 23 chromosomy ojca i 23 matki, czyli razem 46 chromosomów. To wręcz niewiarygodne, ale nasi najbliżsi w linii genetycznej krewni, szympansy i małpy człekokształtne, z którymi najprawdopodobniej łączy nas pochodzenie od wspólnego przodka, mają 48 chromosomów. To bardzo niezwykła sprawa, którą omawiam szerzej w mojej pracy poświęconej pochodzeniu człowieka, jednak w sprawie Gwiezdnego Dziecka odgrywa ona marginalną rolę.

 

Typowy ludzki genom jest zbudowany z owych 46 chromosomów zawierających łącznie około 25 000 genów, w których możemy z kolei doliczyć się trzech miliardów par zasad. Zapamiętajmy także tę liczbę i porównajmy ją z 16 000 par zasad obecnymi w każdym mitochondrium zawieszonym w otaczającym jądro komórki cytoplazmie. Jeśli przyjmiemy, że mitochondrium ma wielkość ziarenka piasku, to jądro komórki będzie miało rozmiar piłki do koszykówki.

 

(...)

 

Niezależnie od tego, czy jesteśmy kobietą, czy mężczyzną, nosimy w sobie dokładnie takie same mitochondria, jak sto wcześniejszych pokoleń twojej rodziny aż do pierwszego przodka w linii żeńskiej. Dzięki temu można je łatwo śledzić w trakcie badań genetycznych.

 

Mitochondrialne DNA Gwiezdnego Dziecka

 

(...)

 

Kiedy już DNA Gwiezdnego Dziecka trafiło do roztworu, genetycy przystąpili do badań. Stwierdzili, że DNA było dobrze zachowane i dawało się łatwo wyodrębnić z roztworu. Dzięki 900 latom spędzonym w kopalnianym tunelu zachowało się w niemal idealnym stanie, bowiem nie utleniało się w palących promieniach słońca ani nie było narażone na wypłukiwanie przez strugi deszczu.

 

(...)

 

Wiedzieliśmy, że Gwiezdne Dziecko zmarło 900 lat temu i zostało pogrzebane przez kobietę, która położyła się następnie obok jego grobu i popełniła samobójstwo. Na ich szkielety natrafiła pewna dziewczyna podczas wędrówki korytarzem dawno zapomnianej kopalni w Meksyku około roku 1930 i zabrała czaszki na powierzchnię. Przyjęliśmy całkiem naturalne w tych okolicznościach założenie, że kobieta pozostawała w bardzo bliskim związku z dzieckiem i zapewne była jego matką - biologiczną lub przybraną.

 

Kiedy badaniu poddano mitochondrialne DNA wypreparowane z czaszki kobiety, okazało się, że należy ono do Haplogrupy A, innego powszechnie występującego wśród Indian typu. Oznaczało to, że Gwiezdne Dziecko i kobieta, która popełniła samobójstwo u jego boku, nie byli genetycznie spokrewnieni. Mogła być zatem jego przybraną matką, opiekunką, kochanką bądź życiową partnerką. Nie mieliśmy pojęcia, jak znaleźć odpowiedzi na te pytania.

 

(...) Jeśli dziecko było hybrydą człowieka i obcej istoty, to najprawdopodobniej powstało dzięki inżynierii genetycznej, a nie w wyniku normalnego zapłodnienia. Wniosek ten oparliśmy na relacjach wielu współczesnych kobiet, które twierdzą, że zostały uprowadzone przez Szaraki i zapłodnione przez nie w jakiś "nienaturalny" sposób, po czym w czwartym miesiącu ciąży usunięto im płód i umieszczono w specjalnym pojemniku, gdzie się dalej rozwijał aż do czasu "narodzin". Wiele kobiet widziało to później, gdy pokazywano im ich żyjące dzieci - hybrydy. Jeśli taki program jest realizowany dzisiaj, to równie dobrze mógł być prowadzony 900 lat temu.

 

 

 

 

DNA jądra komórki

 

W roku 2003 genetycy dysponowali tylko jedną techniką odzyskiwania DNA - korzystali z primerów, wcześniej oznakowanych sznurów par zasad występujących powszechnie u wszystkich ludzi.

 

(...)

 

Jego (Gwiezdnego Dziecka) mitochondrialne DNA zostało wydobyte bez najmniejszych problemów już przy pierwszej próbie. Tak więc fakty zaczęły nagle przemawiać na naszą korzyść. Gdyby ojciec był człowiekiem, już byśmy mieli jego DNA.

 

Drugi test przyniósł takie same rezultaty, podobnie trzeci, czwarty, piąty i szósty. Genetycy mieli dość. DNA ojca nie chciało łączyć się z primerami. Sześć kolejnych badań wykluczyło błąd laboratorium. Gdyby ojciec był normalnym człowiekiem jedna z sześciu prób na pewno by to potwierdziła. T prowadziło do jedynego wniosku: ojciec nie był człowiekiem!

 

Gry ciąg dalszy

 

(...)

 

Jeśli badanie (test 454 pozwalający odzyskać cały genom przy użyciu wyłącznie pary zasad, których u człowieka są trzy miliardy) wykaże, powiedzmy, pół procenta różnicy (między DNA człowieka i DNA Gwiezdnego Dziecka), czy będzie to oznaczało, że ojcem Gwiezdnego Dziecka była obca istota? Tak, oczywiście. Jeżeli badany materiał nie jest ludzki na 99,99 procent, co potwierdza jak niewiarygodnie mało różnimy się między sobą, to należy do jakiegoś innego stworzenia. (Tak naprawdę ludzie są niemal klonami. Więcej zmian genetycznych znajdziemy u dwóch przypadkowo wybranych szympansów z tej samej grupy chowu wsobnego, aniżeli w całej ludzkiej populacji, od Pigmejów po Eskimosów. Również tę kwestię omawiam szerzej w mojej książce poświęconej pochodzeniu człowieka, jednak nie ma ona istotnego związku z przypadkiem Gwiezdnego Dziecka).

 

(...)

 

Wychodząc z długiego spisu fizjologicznych różnic pomiędzy Gwiezdnym Dzieckiem i normalnym człowiekiem - ustaliliśmy co najmniej 24 główne różnice - musimy stwierdzić, że zostały one wywołane zmianami w genach, które nakazały organizmowi rozwijać się w tak niecodzienny sposób. W sytuacji gdy sama czaszka zawiera tak wiele anomalii, łatwo przyjąć, że reszta ciała Gwiezdnego Dziecka uległa przemianom w podobnym zakresie. Zresztą dziewczyna, która znalazła te szczątki, opisała je jako "zniekształcone". Tak więc dysponując mocno zniekształconą czaszką oraz informacjami o zniekształconym ciele, śmiało zrobię kolejny krok i przepowiem, że DNA Gwiezdnego Dziecka będzie różniło się od naszego zdecydowanie ponad 1 procent. Ta różnica zapewne okaże się zapewne na tyle duża, że wszyscy zgodzą się, iż jego ojcem była prawdziwa obca istota.

Lloyd Pie

 

Liczba odsłon na "starej" stronie Cudu Miłości: 3290


You have no rights to post comments