(opracowano na podstawie artykułu Nassima Harameina z 73-go numeru Nexusa p.t. "Do nieskończoności i poza nią"; strona internetowa jego wydawcy (Agencji Nolpress) to http://www.nexus.media.pl/; ich e-mail toTen adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.; telefon do Agencji Nolpress to 85 653 55 11)

 

 

Wszechświat jest nieskończenie wielki i jednocześnie nieskończenie mały - jest zorganizowany na podobieństwo holograficznej struktury fraktalnej, która nawet na poziomie subatomowym może zawierać czarne dziury.

 

Eksplorując naturę rzeczywistości

 

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad strukturą rzeczywistości? Skąd się wzięła? Jak się tu znalazła? I jak się samozorganizowała, tak byśmy mogli ją obserwować? Tak przedstawiają się fundamentalne pytania, jakie większość ludzi zadaje sobie w którymś momencie życia. Mogą formułować te pytania na wiele sposobów, niekoniecznie w takiej formie, jak je wyraziłem, tym niemniej większość ludzi zastanawia się nad źródłem istnienia, nad początkiem i końcem lub odwieczną dynamiką.

 

Te pytania od najmłodszych lat wydawały się mi najbardziej godne dociekań i tak się złożyło, że moje wcześniejsze przygody w różnych dyscyplinach sportu stały się narzędziami, których mogłem używać do badania rzeczywistości, w jakiej się znalazłem, moich wzajemnych z nią oddziaływań i mojej zdolności do jej modyfikowania bądź sondowania jej granic. Jej granice badałem uprawiając narciarstwo, wspinaczki i głębokowodne nurkowanie. Za każdym razem starałem się sprawdzić, jak daleko mogę przesunąć granicę struktury rzeczywistości przy pomocy moich intencji i zdolności do pokonywania fizycznych ograniczeń. (...)

 

Czy były to siły, takie jak grawitacja, czy też odczucie, że materialny świat stara się napełnić moje ciało informacją, na którą ono odpowiada, na przykład gdy krawędź mojej narty tnie zlodowaciałą powierzchnię lub koniuszki moich palców wczepiają się w ostre kryształy podczas wspinaczki do wysokiej na tysiąc stóp ściany skalnej, te momenty silnego złączenia z naturą nauczyły mnie, że istnieć jakaś fundamentalna więź. W końcu opisałem to jako sprzężenie zwrotne w strukturze w strukturze czasoprzestrzeni obejmujące odczucie pełnej integracji z mechanizmami natury, którego sam doświadczyłem, oraz jako samoorganizujące własności materialnego świata, które obserwuję wszędzie w naturalnym środowisku obfitującym w wysoce zorganizowane i złożone systemy.

 

Było jednak coś jeszcze. Moje wczesne zainteresowania eksploracją tej bardziej mistycznej strony naszych doświadczeń zawiodły mnie ku badaniom wewnętrznego świata medytacji, świata, który odnosi się do kwestii świadomości, głębokiego i fundamentalnego odkrywania samego siebie oraz eksploracji obserwatora doświadczającego rzeczywistości. (...)

 

Aby uzyskać właściwe odpowiedzi na te pytania i lepiej zrozumieć zależności między obserwatorem i materialnym światem, musiałem przeprowadzić dogłębne studia w zakresie fizyki naszego świata i obyczajów (zwyczajów i rytuałów) różnych społeczności. Oba aspekty były według mnie równie ważne, aczkolwiek zadanie studiowania ich obu równolegle - od fizyki stosowanej począwszy, przez kosmologię i mechanikę kwantową po archeologię, psychologię i duchowość - wydawało się nie do pogodzenia. W rezultacie z opóźnieniem i z niechęcią, z jaką porzuciłem karierę sportową, poświęciłem cały swój czas i energię na studia mające doprowadzić mnie do odpowiedzi na te pytania.

 

Efektem był długi okres życia w izolacji. Mieszkałem w przyczepie kempingowej ograniczając swoje potrzeby do minimum umożliwiającego przeżycie, prowadząc jak najprostsze życie, aby poświęcić każdą jego sekundę na studiowanie tych różnych zagadnień. I właśnie ten okres uważam do dzisiaj za najcudowniejszy, najproduktywniejszy i najbardziej mistyczny w moim życiu. Byłem całkowicie wolny - wolny od telefonów, spotkań i wpływów zewnętrznego świata. (...)

 

W celu zrównoważenia czasu spędzanego codziennie na studiowaniu rzeczywistości wykonywałem różne fizyczne czynności, których większość sprowadzała się do wspinania na skały. Dzień rozpoczynałem zwykle wspinaczką o wschodzie słońca po krótkiej medytacji lub od wyjścia z przyczepy o brzasku i wdychania świeżego powietrza a następnie krótkiej wspinaczki w celu pobudzenia krwi do szybszego krążenia. Ponieważ zwykle byłem sam, wspinanie odbywało się bez niepokoju o kompanów i ich zdrowie.

 

 

 

 

 

 

 

Sprawa skali

 

Poznając prawa fizyki i dokonując różnych odkryć w drodze eksploracji moich wewnętrznych przeżyć, doszedłem do wniosku, że aby poznać pełny obraz dynamiki i mechaniki, które tworzą materialny świat i doświadczającego go obserwatora, model musi opierać się na nieskończonej zależności skali.

 

(...)

 

Pamiętam, że kiedy miałem mniej więcej siedem lat, wyjaśniono mi, że świat jest jak wielki powiększający się balon. Pierwsze pytanie, jakie mi się wtedy nasunęło, brzmiało: powiększający się w czym? Było oczywiste, że skoro Wszechświat się rozszerzał, to musiał rozprzestrzeniać się w innym wszechświecie, większym od tego, w którym jesteśmy. I jeśli ten również się rozszerza, to musi istnieć kolejny, jeszcze większy, itd. Nie było łatwego rozwiązania tej zagadki. Jedyną rzeczą, jaka miała sens, było to, że Wszechświat jest nieskończenie duży i nieskończenie mały, że żyjemy w kontinuum podziałów i że nasz świat został zdefiniowany przez prosty fakt zaobserwowania go z określonej skali.

 

Na przykład, gdyby ktoś doświadczał Wszechświata ze skali atomu albo subatomowej cząstki, jego obraz byłby diametralnie różny od postrzeganego przez człowieka. Gdyby takie ktoś powiększył się z rozmiarów atomu do rozmiaru człowieka, prawdopodobnie pomyślałby, że przeszedł do innego wszechświata albo że zmienił wymiary (co byłoby częściowo prawdą, ponieważ w rzeczy samej zmienił swoje rozmiary).

 

(...)

 

Zasady organizacji natury

 

Moje badania starożytnych cywilizacji ujawniły istnienie powtarzającego się tematu, który miał związek z geometrią i podstawowym ośrodkiem przenikającym wszystko, będącym wszechobecną, wszechwiedzącą zasadą organizacji natury. Następnie zacząłem szukać podobnych koncepcji w historii naszej fizyki i w dzisiejszej zaawansowanej fizyce, i znalazłem podobieństwa.

 

Po stronie geometrycznej znalazła się na przykład einsteinowska geometryzacja struktury czasoprzestrzeni. Z kolei matematyczna teoria fraktali przypomina wiele starożytnych koncepcji i symboli i dostarcza idealnej zależności pomiędzy nieskończonościami i warunkiem granicznym, jako że nieskończoną ilość granic można zawrzeć w skończonej granicy początkowej (skali, w której jest się obserwatorem). Jeśli chodzi o wszechobecną przenikającą wszystko energię, przyszła mi do głowy myśl, że sprawę może załatwić wszechobecna, intensywnie energetyczna próżnia kwantowego świata.

 

(...) Być może przestrzeń jest wypełniona całą informacją wszystkich rzeczy w niej zawartych i stanowi łącznik między nimi. Ostatecznie, od nieskończenie wielkiej do nieskończenie małej przestrzeń jest zawsze obecna, jako że nawet nieskończenie mały atom zawiera 99,99999 procent przestrzeni. Być może to przestrzeń definiuje materię, a nie materialny świat przestrzeń.

 

A może materia jest jedynie rezultatem nieciągłości warunku granicznego samej przestrzeni, tak jak iteracje, które tworzą podział fraktali? Czy przestrzeń doświadcza samej siebie? Czy jesteśmy krańcowym przedłużeniem przestrzeni przyglądającym się samemu sobie i doświadczającym materii? Wydaje się, że właśnie tak sądził Einstein, na co wskazuje jego wypowiedź: "Fizyczne obiekty nie znajdują się w przestrzeni, ale są przestrzennie przedłużone. W ten sposób koncepcja "pustej przestrzeni" traci znaczenie".

 

(...)

 

Gęstość energii próżni

 

Wygląda na to, że w świecie kwantów powstał problem, kiedy fizycy próbowali obliczyć gęstość energii oscylatora, takiego jak atom. Okazało się, że wciąż występowały wibracje, nawet gdy układ został sprowadzony do bezwzględnego zera, kiedy należało spodziewać się, że cała energia ulotniła się. Prawdę mówiąc, z równań wynikało, że nawet w próżni istniała nieskończona liczba fluktuacji energetycznych.

 

(...)

 

Obliczono, ile malutkich gęstości zawierających wibrację o długości Plancka może istnieć w centymetrze sześciennym przestrzeni. Ponieważ każda taka objętość/wibracja ma określoną masę, uzyskano gęstość masy-energii zawartej w centymetrze sześciennym przestrzeni. Wynik był oszałamiający! Gęstość energii próżni, którą można też nazwać gęstością Plancka, była rzędu 10 do potęgi 93 grama na centymetr sześcienny i została ochrzczona mianem "najgorszego proroctwa dokonanego przez fizykę" lub "próżniowej katastrofy".

 

Aby uzmysłowić sobie skalę tej gęstości, proszę wyobrazić sobie, że gdyby całą materię obserwowaną dziś w naszym Wszechświecie, z jego miliardami galaktyk zawierającymi miliardy gwiazd, z których większość jest znacznie większa od naszego Słońca, umieszczono w centymetrze sześciennym przestrzeni, to masa takiego sześcianika wyniosłaby zaledwie 10 do potęgi 55 grama, co jest o 38 rzędów wielkości mniej od gęstości próżni. Wielu naukowców uważa, że ta liczba jest absurdalna i w rezultacie odeszła ona w zapomnienie. Dzisiaj już nawet nie wszyscy wykształceni fizycy wiedzą o jej istnieniu. Przez minione lata spotykałem się z ostrą krytyką ze strony fizyków, którzy nie byli świadomi jej istnienia albo odrzucali ją, wyraźnie ignorując tę największą ilość energii, jaką kiedykolwiek przepowiedziano.

 

Fluktuacje energii próżni są w tym momencie decydujące dla zrozumienia fizyki cząstki, ponieważ są one źródłem kreacji na poziomie atomowym, który jest zasadniczy dla naszego obecnego rozumienia fizyki.

 

(...)

 

Z tego, czego dowiedziałem się z badania przekazów pozostawionych przez starożytne cywilizacje i studiowania wyższej fizyki, wynikało, że energia próżni nie jest przypadkowa. Musi mieć strukturę, jakąś geometrię i najprawdopodobniej polaryzację, co oznacza, że w grę wchodzi spin. (...)

 

(...)

 

(...) Jeśli energia próżni jest nieskończenie gęsta i wszystkie skale zawierają próżnię, jako że nawet sam atom składa się w znacznym procencie z próżni, to każdy atom zawiera wystarczająco dużo masy-energii, aby uważać go za czarną dziurę. Wszechświat - na przykład ten, w którym się znajdujemy - musi być zatem czarnymi dziurami od samej góry do dołu. Idąc tym tokiem rozumowania, stworzyłem pojęcie "czarna całość".

 

Wszechświat czarnej dziury

 

Śledząc różne ówczesne teksty i przyglądając się aktualnie przyjętej masie Wszechświata, zrozumiałem, że Wszechświat zachowuje się jako całość zgodnie z warunkami opisującymi czarną dziurę. Później, wspólnie z dr Elizabeth Rauscher, a następnie z drem Michaelem Hysonem, opracowaliśmy różne grafy skalowania, które wspierały koncepcję Wszechświata fraktalowej czarnej dziury.

 

(...)

 

Z mojego punktu widzenia nieskończenie silna siłą jądrowa jest wynikiem grawitacyjnego przyciągania czarnych minidziur i niezwykle budujące było odkrycie, że kiedy traktowało się proton jako czarną dziurę, energia konieczna do powstania takiego otworu wskazywała na związek z silną siłą. Co więcej, mimo iż te obliczenia były wówczas bardzo pobieżne, ponieważ prowadziliśmy je na skrawkach papieru i serwetkach, wyglądało na to, że ten proton Schwarzschilda, jak go nazywałem, trafnie przepowiadał określone, mierzalne wartości tworu o nazwie proton. Był to - i wciąż jest - radykalny pogląd, tym niemniej coraz więcej fizyków dochodzi do tego samego wniosku. Proszę sobie wyobrazić wszystkie atomy, z których składa się nasze fizyczne ciało i cały otaczający nas materialny świat, wykonane z czarnych minidziur wielkości protonu.

 

Refleksje w sprawie rewolucji w fizyce

 

Żyjemy w czasach obfitujących w doniosłe odkrycia. To czasy wielkich zmian, w tym zmian fundamentalnych w naszym rozumieniu fizyki naszego świata i jej związków ze świadomością. W fizyce doszło do cichej rewolucji, która zmieni nasze pojmowanie atomowej struktury, jako że wielu badaczy zaczyna zdawać sobie sprawę, że atomy można traktować jak czarne minidziury i że struktura próżni może być decydującym czynnikiem dla istnienia naszego świata.

 

 Dlaczego jest to tak ekscytujące? Ponieważ jeśli zrozumiemy źródło energii, które tworzy nasz Wszechświat, jego siły i mechanikę, w ramach których dochodzi do procesu kreacji, to będziemy mogli odtworzyć te dynamiki przy pomocy zaawansowanych środków technicznych i dokonać pełnej transformacji naszych związków z naturą. Takie odkrycia przekształcą nasz świat ze społeczności, która uważa, że istnieją ograniczone ilości naturalnych zasobów i użytecznej ziemi (stąd toczone o nie wojny), w społeczności, która zdaje sobie sprawę z istnienia nieskończonej ilości energii wokół nas, w nas samych i w całym Wszechświecie, możliwej do eksploracji środkami pozwalającymi dosłownie na sięgnięcie gwiazd.

 

Nie musimy jednak czekać, aż ów postęp się dokonam, łącznie z transformacją nas samych i naszego środowiska. W tym celu wystarczy codziennie połączyć się na chwilę z nieskończonym potencjałem obecnym w centrum naszego materialnego świata, który warunkuje nasze istnienie, aby doświadczyć jego nieskończonej natury i tego, co jest dalej.

Nassim Haramein

 

Liczba odsłon na "starej" stronie Cudu Miłości: 3762


You have no rights to post comments